środa, 4 sierpnia 2010
wakacje lipiec 2010
a trochę wiało ...
im nie straszna była temperatura, najważniejsza kąpiel na falach - im większe, tym lepiej
moje "hardcory"
i puszczanie latawców
obowiązkowe plażowanie
obowiązkowe spacery plażą
Jakby nas było mało, to na drugim końcu miasteczka w tym samym czasie urlopowały się - moja mama z ciotkami. Jak spotykaliśmy się, to robiła się z nas całkiem spora banda.
no i zamknęli Bartka w kuli - radził sobie dzielnie
Dźwirzyno
Komu się chciało wieszać ten rower tam???
uroki biwakowania ...
W tym roku zdecydowaliśmy się na wakacje pod campingiem.
Byliśmy pierwszy raz z przyczepą.
Dołączyliśmy się do moich kuzynek, które ładnych kilka lat właśnie w ten sposób spędzają wakacje, no i wylądowaliśmy na campingu w Dźwirzynie.
Było fajnie. Pogoda była jak nad polskie wybrzeże przystało - zmienna. Mieliśmy wszystkie możliwe rodzaje pogody, słońce, deszcz, wiatr, sypiący niemiłosiernie piasek na plaży. Jednym słowem monotonii pogodowej nie było.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz